Życie w Warszawie w czasach „komuny” – jak wyglądała rozrywka?


Życie w Warszawie w czasach „komuny” – jak wyglądała rozrywka?

Choć czasy PRL-u uchodzą za szare i nudne, paradoksalnie wielu ludzi wspomina je jako bardzo barwne i wyjątkowe. Wbrew stereotypom, życie w Warszawie w czasach komuny nie było smutne i przygnębiające. Już wtedy mieszkańcy stolicy doskonale wiedzieli, na czym polega dobra zabawa. Jak wyglądała PRL-owska, warszawska rozrywka? Czy już wtedy istniały tu kluby nocne?

Nie bez powodu komuna kojarzy nam się z nudą, szarością i biedą. Rzeczywiście, tamte czasy nie należały do najłatwiejszych. Jednak jeśli ktoś myśli, że Polacy poddawali się tym nastrojom bez walki, jest w dużym błędzie. Skoro rzeczywistość za oknem nie zachwycała, mieli bardzo dużą motywację do jej upiększania. Starali się jak mogli, by ich codzienność była jak najbarwniejsza, pełna radości i różnych rozrywek. Z tego powodu myślenie o Warszawiakach z czasów PRL-u jako o smutnych, poważnych ludziach nieco rozmija się z rzeczywistością. Oczywiście, życie w Warszawie z pewnością było trudniejsze niż dzisiaj, jednak udawało im się wpleść w swoje życie trochę rozrywki zaskakująco przypominającej tę, którą cieszymy się obecnie.

Bardzo popularne były wówczas budki z piwem. Trunek piło się przy pełniącym rolę baru parapecie wzdłuż budki. W tych małych lokalach można było kupić także papierosy oraz przekąski. Był to prosty, jednak mało wyrafinowany sposób na dobrą zabawę, raczej nie przyciągający eleganckich, dystyngowanych osób – w końcu nie bez powodu do dziś używa się pejoratywnego porównania: „jak spod budki z piwem”.

Night Club Warsaw, wystrój New Orleans Club

Choć Polacy lubowali się (i wciąż lubują) w złocistym trunku, nie da się ukryć, że naszym ulubionym alkoholem jest wódka. Nie inaczej było za czasów komunizmu – zwłaszcza, że była ona jednym z najłatwiej dostępnych towarów. Szacuje się, że w tamtym czasie przeciętny Polak w ciągu roku wydawał na wódkę równowartość średniej miesięcznej pensji! W połowie lat 50-tych ubiegłego wieku zyski ze sprzedaży alkoholu odpowiadały 11% budżetu. To właśnie z tego powodu często mówi się, że w tamtym okresie władzy „nie opłacało się walczyć z alkoholizmem”. W dodatku trunki nie zawsze były dobrej jakości – nie istniały wówczas maszyny do mycia zwrotnych butelek, co oznacza, że kupowana wódka często zawierała domieszki innych substancji, które przechowywali w tych naczyniach ich poprzedni właściciele. Oprócz wódki i piwa popularnością cieszyły się także takie napoje jak koniak, wino oraz likiery.

Równie dużą sławą cieszyła się restauracja Kongresowa, o której była mowa m.in. w serialu „Alternatywy 4”. Charakterystyczną ozdobą lokalu była fontanna. W restauracji można było liczyć na fantastyczny dansing oraz równie dobry striptiz. Życie w Warszawie nie było więc takie nudne, jak można by przypuszczać.

W Hotelu Europejskim zaś mieścił się inny znakomity lokal – Kamieniołomy. Fanami tego klubu byli Krzysztof Komeda, Marek Hłasko, a także muzycy Rolling Stones, którzy spędzili w nim pamiętną noc przed swoim koncertem, który odbył się w Warszawie w 1967 roku. Mówi się, że w PRL-owskiej stolicy Kamieniołomy były jak świeży powiew z zachodu: miało to miejsce głównie za sprawą odbywających się tam występów jazzowych oraz importowanych alkoholi i napojów. O tym, że Warszawiacy do dziś odczuwają sentyment do tego klubu, świadczy niedawna próba jego reaktywowania – można było ponownie się do niego wybrać pomiędzy 2009. a 2015. rokiem. Następnie z powodu remontu Hotelu Europejskiego podjęto decyzję o jego zamknięciu.

ŻYCIE W WARSZAWIE W CZASACH „KOMUNY” 2

Następną kultową restauracją była Kameralna. Do znanych wielbicieli tego lokalu należeli wspominany już Marek Hłasko, Jarosław Iwaszkiewicz, Jan Himilsbach, Władysław Broniewski, Stanisław Grochowiak, Leopold Tyrmand, Roman Polański, Edward Stachura oraz Agnieszka Osiecka. Niech nazwa „restauracja” nas nie zmyli – lokal był w równym stopniu jadłodajnią, co pijalnią wódki. Obecnie również można posilić się i napić w tym miejscu – dwa lata temu postanowiono na nowo go otworzyć.

 

Legendarny był również Klub Pod Gwiazdami. Stali bywalcy do dziś wspominają gadającego gwarka, który rezydował na klatce schodowej, a także ciasną windę, którą podróżowano do mieszczącego się na ósmym piętrze lokalu. Do dań, które najchętniej tam jadano, należały m.in. żurek i naleśniki. Miejsce nie było jednak znane wyłącznie z jedzenia – przede wszystkim chodzono tam na znakomite drinki i szalone imprezy. Klub Pod Gwiazdami to kolejny lokal, który został „wskrzeszony” kilka lat temu – obecnie znajduje się jednak w innym miejscu – nie przy Marszałkowskiej, a na Alejach Jerozolimskich. Życie w Warszawie było głośne i kolorowe.